UNIKAJCIE KRWISTYCH BEFSZTYKÓW

UNIKAJCIE KRWISTYCH BEFSZTYKÓW  Rozmowa z prof. Harlandem Zur Hausenem laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii za 2009 roku.   • Czy pańskie odkrycie – iż rak szyjki macicy powodowany jest przez wirusa Papilloma (HPV) – jest porównywalne z dokonaniami np. Fleminga, który przed osiemdziesięcioma laty udowodnił leczniczą przydatność penicyliny, za co także otrzymał Nagrodę Nobla?  - Dzisiejsza perspektywa jest jeszcze zbyt krótka, by móc dokonać tego rodzaju oceny. Musi minąć znacznie więcej czasu. Może właśnie aż 80 lat? W porównaniu ze stanem z początku ubiegłego stulecia, bardzo zmienił się też charakter odkryć w dziedzinie medycyny. Dziś bardziej jest to praca całych zespołów niż badania pojedynczego uczonego. Różnica też polega na tym, iż dziś odkrycia w uprawianej przeze mnie dziedzinie dokonywane są na znacznie bardziej szczegółowym poziomie, przez co są mniej zrozumiałe i mniej spektakularne. Nie oznacza to jednak, iż są mniej istotne. Jaka jest ich waga, pokaże czas.   • Ale nagroda, którą pan profesor otrzymał, dotyczy prac prowadzonych w ciągu ostatnich 20-30 lat, nie wczoraj. Czasu minęło więc już stosunkowo dużo. Czy ten okres nie pozwala na ocenę ich wagi?    - W pewnym sensie tak. Tym bardziej iż owe – nazwijmy tak – badania podstawowe sprzed kilkudziesięcioleci w tej chwili zyskały aspekt bardzo praktyczny: dzięki nim stworzona została szczepionka, której stosowanie może zapobiec wystąpieniu raka szyjki macicy. A jest to choroba bardzo rozpowszechniona. Ta szczepionka może uratować życie milionom kobiet na cały świecie. Gdyby nie szczepionka – przypuszczam – Nagrody Nobla pewnie bym nie otrzymał.   • Jaka jest skuteczność opracowanej przez pana profesora szczepionki?  - Wynosi około 70procent. To współczynnik naprawdę niezły, zważywszy iż jest to szczepionka nowa. Będziemy ją dalej doskonalić.   • Kiedy zastosowanie szczepionki daje najlepsze rezultaty?  - Gdy podawana jest pacjentkom jeszcze niezarażonym wirusem Papilloma. Dlatego zalecamy szczepienie w młodym wieku, najlepiej między 13-15 rokiem życia. U kobiet starszych skuteczność jest niższa, ale i tak obniża prawdopodobieństwo wystąpienia raka.  • Czy szczepionka wykazuje jakieś skutki uboczne?  - Nie ma szczepionek nie powodujących skutków ubocznych. To oczywiste.  • Czy nie stanowi to jednak przeciwwskazania do podawania jej w młodym wieku?  - Nie może go stanowić, ponieważ właśnie w młody wiek jest warunkiem skuteczności szczepienia.  • Czy nie stwarza to pewnego błędnego koła?  - Nie – ewentualne skutki uboczne są nieporównywalnie mniej uciążliwe od wystąpienia zmian rakowych.  • Jaką mogą mieć postać?  - Na przykład postać alergii lub szoku alergicznego. A – jak wiadomo – i jedno, i drugie potrafimy leczyć znacznie skuteczniej niż walczyć z rakiem szyjki macicy.  • Szczepionka jest też droga.  - Powiem coś, co pana zdziwi. Na szczęście. Na szczęście jest droga! Bo gdyby nie była kosztowna, nikt nie chciałby jej produkować. I właśnie z tym problemem borykaliśmy się bardzo długo. Badania nad szczepionką były przez wiele lat utrudnione przez to, iż firmy farmaceutyczne były przekonane, że szczepionka przeciwko rakowi szyjki macicy nie zapewni im odpowiednich dochodów. O mały włos takie fałszywe przekonanie doprowadziłoby do wstrzymania prac nad jej powstaniem. To wielki paradoks o coś, z czym trudno jest mi się pogodzić, ale takie – niestety – są realia rynku farmaceutycznego. Nawet najbardziej altruistycznie nastawiony uczony nie może tego nie uwzględnić.  • Panu profesorowi udało się jednak przebić ze swym pomysłem…  - Tak, ale trwało to długie lata i w zasadzie graniczyło z niemożliwością. Robiłem to też z pozycji uczonego, bądź, bardzo znanego w środowisku, z bardzo dużym bagażem dokonań i międzynarodowych nagród. Bez tego, w konfrontacji z kalkulacjami firm farmaceutycznych, na pewno bym poległ i dziś nie byłoby mnie w Sztokholmie.  • Będzie pan zatem zapamiętany przede wszystkim jako twórca szczepionki równie ważnej jak szczepionka przeciwko polio…  - Szczerze mówiąc, nie sądzę… W moich pracach jest bowiem rzecz o wiele ważniejsza…  • Jaka?  - Wyniki moich prac każą na nowo spojrzeć na przyczyny wiodące do zachorowania na raka. Pokazują, iż w o wiele większej liczbie przypadków rak ma podłoże infekcyjne – wirusowe i bakteryjne. Do tej pory było to w zasadzie pomijane. Dotąd większą wagę przykładano do uwarunkowań genetycznych, tymczasem – w moim przekonaniu – bakterie i wirusy są tu znacznie ważniejsze.  • Dlaczego czynnik ten do tej pory był pomijany?  - Ponieważ między wystąpieniem infekcji a pojawieniem się nowotworu – jak mi się wydaje – często upływa bardzo wiele lat. Do tej pory wykazanie związku przyczynowo- skutkowego było więc bardzo utrudnione. Natomiast według mnie nawet infekcje wieku dziecięcego mogą, w znacznie późniejszym wieku, prowadzić do pojawienia się nowotworów. To oczywiście tylko hipoteza robocza, ale jestem przekonany, iż za rok, dwa będę w stanie ja udowodnić.  • Geny odgrywają tu jakąś rolę?  - Tak. Geny trzymają w szachu wiele infekcji lub ślady, jakie infekcje pozostawiają w organizmie. Z wiekiem jednak dochodzi do rozregulowania działania genów. Pojawiają się zmiany w chromosomach. Spada odporność. Rak może zacząć się panoszyć. Ludzie zaczynają zapadać na nowotwory.  • Jak można przed tym się bronić?  - Po pierwsze – trzeba starać się zapobiegać dekompozycji materiału genetycznego w chromosomach, by geny dłużej mogły trzymać w szychu potencjalnie grożącego raka. Po drugie – należy wzmocnić system odpornościowy. Po trzecie – trzeba rozwijać badania nad szczepionkami o podobnym mechanizmie działania jak szczepionka przeciwko rakowi szyjki macicy. Taka potrójna garda powinna znacznie zmniejszyć prawdopodobieństwo zachorowania na raka i gwarantować dobre zdrowie do późnej starości.  • Z tego wynika, że bardzo ważne są antyoksydanty. One bowiem bronią materiał genetyczny przed deformacją?  - Tak. Jestem gorącym zwolennikiem stosowania antyoksydantów i opowiadam się za takim kształtowaniem diety, która dostarcza je do organizmu w odpowiedniej obfitości.  • Antyoksydanty mogą mieć też postać suplementów diety. Pan profesor nie jest ich przeciwnikiem?  - Nie, ależ skąd – sam codziennie łykam sporą ich dawkę. We współczesnym świecie nie zawsze bowiem jesteśmy w stanie zapanować nad ty, co jemy. Suplementami diety możemy natomiast przeprowadzić skuteczne retusze naszego jadłospisu. Ja to robię, robi to także moja rodzina. A moja żona również jest profesorem medycyny…  • Gdzie?  - W Heidelbergu.  • Nie wszyscy są jednak takimi entuzjastami suplementów jak pan profesor. Ustawodawstwo Unii Europejskiej ma w przyszłości znacznie utrudnić do nich dostęp.  - Powiem szczerze, że nic na ten temat nie wiadomo i… mam nadzieję, że coś takiego nie nastąpi. Byłby to bardzo poważny błąd, przeciwko któremu bym protestował.  • Słowem - do diety przywiązuje pan duże znaczenie...  - Oczywiście. Może zabrzmi to nieco trywialnie, lecz taka jest prawda: jesteśmy tym, co jemy…  • Ma pan profesor jakieś szczególne, osobiste preferencje dietetyczne wynikające z naukowych przemyśleń?  - Jestem gorącym przeciwnikiem spożywania krwistych befsztyków…  • A to dlaczego?  - We wnętrzu smażonego na „medium” steku panuje bowiem najwyżej temperatura 60 stopni, wirus Papilloma wytrzymuje natomiast do temperatury 80 stopni. A zatem wywołujące raka wirusy bez trudności wytrzymują tego rodzaju obróbkę termiczną, czego konsekwencją mogą być nowotwory: u kobiet rak szyjki macicy, a u mężczyzn – wywołany przez tego samego wirusa – np. brodawczak pęcherza lub jamy ustnej.  • Czy to znaczy, że mężczyźni też powinni szczepić się opracowaną przez pana profesora szczepionką, przeznaczoną pierwotnie dla kobiet?  - Osobiście gorąco się za tym opowiadam. Oprócz względów zdrowotnych ma to zaletę czysto ekonomiczną: szczepionka będzie znacznie tańsza, a dzięki temu – bardziej dostępna.  ( Pismo „Żyj zdrowo” nr 1 (108) styczeń 2009). To pismo warto czytać regularnie.